sobota, 22 lutego 2014

Coraz bliżej wiosna!

Heej :)
 Dzisiaj chciałabym Wam troszkę opowiedzieć o paru bronzerach. Wybrałam taki temat ze względu na to,że już za niedługo coraz częściej będziemy odsłaniać nasze nogi. Po tych kilku zimowych miesiącach, nogi nie mają tak ładnego kolorku jak latem,dlatego musimy sobie jakoś radzić :) A po co mamy czekać do lata? Oczywiście istnieje jeszcze solarium,ALE... mało która dziewczyna z niego korzysta.
Z racji tego,że tańczę taniec towarzyski, na turnieje musiałam być ''brązowa''. Przetestowałam już kilkanaście preparatów i dzisiaj troszkę Wam przybliżę moich trzech faworytów.

 nr 1 
Mleczko samoopalające Sun Ozon.
Wystarczy parę godzin dla świetnego efektu. Zawsze używałam go na noc,a rano moje nóżki były już brązowe :) Trwały efekt,schodzi po paru myciach. Zakupicie go w Rossmannie w cenie ok.12 zł za 200 ml.




 Nr 2
Kolejny preparat to: rajstopy w sprayu. Wystarczy psiknąć na nogi i rozsmarować tuż przed wyjściem. Nie brudzą. Żeby pozbyć się koloru wystarczy umyć ciało z mydłem. Znajdziecie je na allegro w cenie ok.14 zł za 125 ml,w sklepach ok.20 zł.






Nr 3
Samoopalający mus nawilżający z Lirene.
Ten produkt jest w postaci pianki,którą wystarczy nałożyć na ciało tak jak w przypadku mleczka samoopalającego. Przy ciągłym stosowaniu-efekt niesamowity. Możecie kupić w prawie każdej drogerii w cenie ok.25 zł za 150 ml.






Chusteczki samoopalające. NIE POLECAM. Nogi stają się po nich pomarańczowe ;c



PAMIĘTAJCIE!!!                                                                                                                                                                                                                                                        
  • Przed użyciem jakiegokolwiek bronzera, wysmarujcie się balsamem . Pomaga to osiągnąć lepszy i trwalszy efekt.
  • Na koniec nie zapomnijcie umyć swoich dłoni. Skóra na nich bardzo szybko wchłania takie preparaty.
  • Bronzery nie ładnie pachną,dlatego po paru godzinach od użycia weźcie prysznic,który zneutralizuje ten zapach. 
 


Buziaki!
Angie

piątek, 7 lutego 2014

Witajcie! 
Z racji tego, że uwielbiam góry, to moje drugie imię, jedna z najprzyjemniejszych, najukochańszych pasji, chciałabym się z Wami podzielić zaledwie jedyną cząstką tego, co można o nich powiedzieć, wspomnieć oraz przybliżyć. Garstka wspomnień, własnych doświadczeń spędzonych w górach nauczyła mnie pokory, wytrwałości oraz tego, by za wszelką cenę dążyć do wybranego celu, nie poddawać się, a One odwzajemnią mi się tą samą, szlachetną miłością.


W zasadzie nigdy nie wiem, kiedy tak naprawdę pierwszy raz bolały mnie łydki, obdarte kostki przypominały o widocznych zranieniach, a słońce połechtało moją twarz gorącym promieniem. Zaczynałam w Karkonoszach. Do dziś pamiętam tę wędrówkę, gdy pierwszy raz udało mi się wdrapać na Śnieżkę. Oniemiała z zachwytu przyciskałam spust migawki co kilka sekund, a oczy nerwowo rozglądały się wokół, aby niczego nie przegapić. 




Potem szlak zaprowadził mnie w Tatry, gdzie całkowicie zatraciłam swą duszę. Ogarnięta utworami SDM, DOZP, Cisza jak Ta, poznawałam coraz to urokliwsze zakątki, które do dziś chowam głęboko w sercu. 


To wspaniałe, warte uwagi miejsca, lecz musimy stale pamiętać, że w konfrontacji z naturą nie mamy żadnych szans. Nasze bezpieczeństwo jest priorytetem, przyświecającym każdej, górskiej wędrówce. Oto kilka wskazówek, które pozwolą uchronić nas od przykrych zdarzeń:

  • Górskie, trekingowe obuwie, najlepiej za kostkę. Pozwoli chronić naszą stopę od wszelakich zwichnięć, skręceń, czy zabezpiecza nasze stawy, gdy podejmujemy cięższe wyzwania. 
  • Przed każdym wypadem, należy ''wklepać'' do naszych telefonów dwa najistotniejsze w danym momencie numery: Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - 601 100 300 oraz numer alarmowy 985.
  • Kierujemy się jedynie oznakowanymi szlakami - czerwonym (najładniejsze, charakteryzują się atrakcyjnymi widokami), niebieskim (przeważnie długa odległość), zielonym, żółtym (lekkie trasy, krótkie, które łączą się z innymi), czarny (krótki, mniej atrakcyjny).
  • Najlepiej rozplanować swą podróż tak, by wyruszyć wczesnym rankiem, aby powrócić przed zbliżającym się zmrokiem. Gdy jednak dopadnie nas wieczór, należy zaopatrzyć się w latarki czołówkowe, bądź przydatne mapki, w razie draki :) 
  • Zimowe wejścia, nawet w przypadku braku zagrożenia lawinowego należy zgłaszać odpowiednim służbom.
Kilka prostych, wręcz banalnych wskazówek, które często decydują o naszych losach. Pamiętajmy o nich i przemierzajmy szlaki z ogromnym bananem na ustach rozkoszując się każdym krokiem ! :)

Na koniec zostawiam Was ze zdjęciem, które pstryknęłam kiedyś w Dolinie Pięciu Stawów Polskich :)


Gdyby ktoś z Was domagał się nowinek związanych bezpośrednio z Tatrami, czy okolicznymi miasteczkami zapraszam na Tygodnik Podhalański. Jeszcze jeden filmik i uciekam. Ogromna inspiracja, podziw i szacunek dla tych Panów. Zresztą, oceńcie sami:

Pozdrawiam, 
Klaus

wtorek, 4 lutego 2014

Zaczynamy... :)

Cześć,
tu Angie i Klaus ;))

Założyłyśmy tego bloga, by wspólnymi siłami połączyć nasz duet, stworzyć kącik, gdzie podzielimy się z Wami naszymi spostrzeżeniami dotyczącymi otaczającego nas świata, gdzie ‘’naskrobiemy’’ co nieco o naszych modowych inspiracjach, urodzie, czy zwyczajnie o tym, w czym lubujemy się najbardziej, czyli – książka, taniec i muzyka

To nasz debiut, prosimy o wyrozumiałość, lecz mamy nadzieję, że wkrótce stanie się to naszym uzależniającym nawykiem.


Label of imagination to kilka słów o prawdzie, głębokiej przyjaźni, skrawku naszego życia, o naszych aniołach, pasjach, które każdego dnia ze zdwojoną siłą sprawiają, że wyrastają nam nowe, piękne skrzydła. A, więc zaczynamy! :)



Klaus



Angie